Na pchlim targu czas wydaje się biec nieco innym torem. A może wręcz wielotorowo, bo każdy przedmiot wpisany jest w swoją indywidualną diachronię. To, że zgromadzono je synchronicznie w jednym miejscu, to tylko stan przejściowy. Rozpierzchną się za chwilę jak podróżni na dworcu kolejowym. Choć przez moment razem, za chwilę każdy powróci do swej prywatnej historii.
prawie jakby pozowali przede mną do zdjęcia. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że patrzą w mój obiektyw.
puszczam oko do Szafiarek;)