Niby październik, a jednak plażowo. Niby beztrosko, a jednak z pewną dozą niepewności. Niby kolorowo, a jednak jakoś tak pyłem wszystko nieco zasnute. Liban: kraj, gdzie wszystko jest albo czarne, albo białe. I vice versa. Byle tylko stanąć po "odpowiedniej" stronie.
Tyr (Sur), Liban, październik 2010